Patricia Urquiola – inspiracja do plątania makramy
Prace Patricii Urquioli podziwiam już od dawna. Ostatnio może mniej intensywnie, jednak kiedy widzę gdzieś jej nazwisko, z ciekawością czytam artykuł od deski do deski. Pierwszy zachwyt pojawił się wraz z lampą Caboche. Myślę, że mogło to być około 8 lat temu. Ciągnie mnie do tej artystki, bo jej prace są kobiece. Często są ażurowe, a czasami przypominają rękodzieło.
Kiedy przed laty wzdychałam do siedzisk Maia, nie miałam pojęcia, że zajmę się kiedyś makramą. Te siedziska, mimo, że zrobione zostały ze sztucznych materiałów, wyglądały jak utkane, naplątane. Widać, że już wtedy, gdzieś podskórnie, ciągnęło mnie do sznurków.

Jak się okazuje, autorka, po długim czasie, postanowiła odświeżyć serię mebli Maia. Aluminiowe nogi zastąpiła drewnianymi, a sztuczną plecionkę – splotem z liny żeglarskiej. Wpisując się bardziej w obecne trendy, przybliżyła się do natury. Mi do natury bardzo blisko, a do drewna i sznurków jeszcze bliżej.

Przez lata, kiedy na świat przychodziły moje dzieci, a ja próbowałam swoich sił w innej branży, Patricia zaprojektowała wiele innych wyjątkowych przedmiotów. Wszystkie zachwycające. Sofy, zegarki, naczynia, panele na ścianę, krzesła, dywany. Patrząc na niektóre myślę sobie, że ich elementy mogłyby być ze sznurka. Że fragmenty można by zastąpić makramą. I niesamowicie mnie to inspiruje.
Pomysły w mojej głowie buzują. Nie udaje mi się ich wszystkich wyłapać i przenieść na papier, żeby nie uciekły. Z drugiej strony wiem, że nie zrealizuję wszystkiego, bo doba jest za krótka. Plotę ile mogę i jeszcze bardziej się nakręcam, bo dostaję na Instagramie tyle miłych słów i serduszek, że gdyby nie sufit w mieszkaniu, to pewnie pofrunęłabym bardzo wysoko. I tyle chciałabym pokazać. Tyle fajnych rzeczy można zrobić makramą. Dlatego popatrz na prace Patricii Urquioli. Mam nadzieję, że i Ciebie natchną do działania.









Ostatnio zauważyłam, że coraz więcej rzeczy/ludzi/zdarzeń/książek/sytuacji/audycji mnie inspiruje. Pomysły pojawiają się znienacka i czasem są bardzo zaskakujące. Mam wrażenie, że im więcej wymyślam, tym łatwiej mi to wychodzi. Tak sobie myślę, że kreatywność jest jak mięsień. Możesz ją wyćwiczyć, ale jak się przetrenujesz, to aż boli. Znasz taki ból?
Ania.
PS. Wszystkie zdjęcia, poza jednym, pochodzą ze strony projektantki. Zdjęcie serii Maia z drewnianymi nogami pochodzi stąd.